Jak zmieniła się rola drukowanych ulotek w kampaniach wyborczych
Kampanie wyborcze pojawiają się cyklicznie. W zależności od kalendarza wyborczego: co kilka miesięcy albo lat. Wybieramy prezydenta, posłów, samorządowców albo europosłów. Jedno pozostaje bez zmian: ulotki wyborcze. Ich rola zmieniła się jednak na przestrzeni lat.
Ulotki żyją w druku i w Sieci
Czego politycy mogliby nauczyć się od twórców komercyjnych kampanii marketingowych? Między innymi tego, jak za pomocą materiałów drukowanych generować emocje online. Kiedyś kampanie wyborcze były znacznie prostsza. Ulotki wyborcze docierały tylko do tych, do których zostały wysłane, zazwyczaj tradycyjną pocztą. Mniejszy zasięg rekompensował fakt, że uwaga wyborców nie była tak rozproszona jak dzisiaj. Komunikatów było mniej.
Poza ulotkami, sztab wyborczy mógł promować kandydata za pomocą plakatów rozwieszanych ulicy, wykupić reklamy w prasie, radiu. Poza tym zostawały ulotki. Wyborcy byli bardziej zaangażowani w treść takich materiałów. Na jednej ulotce czy plakacie można było zawrzeć kilka różnych wiadomości.
Nowa rola ulotek online
Dzisiaj komunikacja się zmieniła, a z nią rola drukowanych ulotek wyborczych. Nadal umożliwiają one komunikowanie się z szeroką rzeszą wyborców. Muszą być jednak dobrze wydrukowane i zaprojektowane według spójnej idei kreatywnej. Wtedy wzbudzają pozytywne emocje, które znajdują ujście między innymi w mediach społecznościowych.
Można powiedzieć, że przekaz wyborczy nie kończy cyklu życia po umieszczeniu go na projekcie ulotki i wydrukowaniu. Ulotki docierają do wyborców i, jeśli są dobrze zaprojektowane, to ich przekaz zaczyna żyć w internecie.
Co najczęściej masowo przykuwa uwagę w internecie? Memy. Rozsyłane w mediach społecznościowych przykuwają uwagę absurdalnym humorem. Politycy w kampanii wyborczej próbują tego samego, liczą że dzięki temu wyborcy w internecie zwiększą zasięg przekazu.
Częste są żarty z samego siebie. Kandydat nazwiskiem „suchar” na swoich ulotkach i plakatach zamieszczał dowcipy wywołujące uśmiech politowania, czyli w internetowym slangu tzw. suchary. Czasem politycy stawiają na proste skojarzenia pozytywnych wyrazów, podobnie brzmiących do swojego nazwiska.
Niestety, zdarza się, że sztaby wyborcze i pracujący dla nich projektanci wybierają gre słów po prostu banalną. Ulotki są przeładowane, mało eleganckie, a samych kandydatów narażają na śmieszność.
Drukowane ulotki uzupełniają internet
Zwykle kandydaci przeceniają rolę internetu, a nie doceniają siły materiałów drukowanych. Na co zwracasz uwagę, kiedy przewijasz Facebooka na smartfonie? Na posty znajomych. To z nimi o uwagę rywalizują reklamy, posty zamieszczane przez media. To informacje od nich interesują nas najbardziej. Bardzo mały procent użytkowników mediów społecznościowych lajkuje i udostępnia posty polityków. A jeśli już to zrobi, zwykle dlatego, że reklama polityka stała się pośmiewiskiem.
Dlatego warto wzmocnić zasięg w sposób tradycyjny. Uznać internet za jeden z kanałów dotarcia, a nie podstawę wszystkich wyborczych aktywności. Ulotki powinny być dobrej jakości i w dużej liczbie. Dlaczego liczba jest tak ważna? Bo jeśli wyborca kojarzy nazwisko i twarz kandydata, tym bardziej prawdopodobne, że zwróci uwagę jego reklamy w innych kanałach, w tym właśnie w internecie. Aby tak się stało, musi zostać dostarczona odpowiednia masa ulotek. Włożonych do skrzynek pocztowych, rozdanych w na wiecach wyborczych czy po prostu na przystankach i ulicach.
Dobrym pomysłem jest też uzupełnienie klasycznych ulotek dodatkowymi materiałami drukowanymi. Niedoceniane są na przykład listy drukowane i wysyłane bezpośrednio do wyborców, czyli technika nazywana wysyłką bezpośrednią (ang. direct mail). W takim liście kandydat przedstawia się, prezentuje swój program, może też opisać, w jaki sposób spróbuje rozwiązać problemy nurtujące lokalną społeczność.
W dzisiejszej polityce ulotki powinny być dobrze wydrukowane i wpasowane w cały ekosystem, którego centralnym punktem jest sztab wyborczy kandydata. Dzięki temu przenoszą spójny przekaz, który później rezonuje w innych kanałach i w efekcie dociera do wyborcy wielokrotnie.