Sztuka w dwóch aktach z drukiem w tle
Kto w branży marketingowo-reklamowej spędził kilka lat, ten wie, jak wygląda współpraca z drukarniami. Trudno nie odnieść wrażenia, że prawa Murphy’ego mają się tam wyjątkowo dobrze.
Obecność przy druku jest niemal obowiązkowa. Jeśli nie dotkniesz papieru, nie zobaczysz koloru na własne oczy i nie uściśniesz ręki drukarzowi, coś może przecież pójść nie tak. Podejmujesz kroki racjonalne oraz irracjonalne, byle mieć pewność, że rezultat będzie OK. Kiedy dopełnisz wszystkich rytuałów, masz poczucie, że zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy.
Dwa dni później przyjeżdża kurier z całym nakładem. To on otwiera kolejny akt dramatu. Paleta ląduje na ziemi z głuchym hukiem. A ty czujesz, jakby te kilkaset kilogramów wydruków zyskało swoją własną grawitację. Chcesz podejść powoli, ale jakaś siła ciągnie cię ku wydrukom niczym czarna dziura planetoidę.
Oczami wyobraźni widzisz złe kolory, marginesy, źle złożone katalogi, minę klienta, szefa, rodziny, wypowiedzenie. Ostatnie sekundy ciągną się w nieskończoność, niczym akcja na horyzoncie zdarzeń. Wstrzymujesz oddech, serce ledwo bije, w oczach czarno. Jest tam wszystko. Radość i rozpacz. Sukces i porażka. Prawdziwy kot Schrödingera.
W końcu otwierasz. Nadzieja wciąż miesza się z niepewnością. Niestety, prawo Murphy’ego działa. Oczywiście źle złożyli te ulotki. Dzwoń do drukarni! Klientowi powiedz, że zamówienie będzie jutro, bo… kurier miał wypadek. Po pracowitej nocy przekładania miliona ulotek zostaje już tylko rozdystrybuować je do kilkunastu lokalizacji w kraju.
Planowanie jak w kontroli lotów na przylądku Canaveral albo w kwaterze głównej sieci chińskich hurtowni. Całość historii zamyka uśmiech klienta, który chciał to dopiero na za tydzień. Krew, pot i ulga, choć z rozczarowaniem w tle.
On-line zmienia wszystko we współpracy z drukarniami
Niektóre zmiany przyszły z hukiem i zmieniły sposób działania współczesnego świata. Na przykład smartfony. Inne zachodzą w ciszy. Tak jest z drukiem on-line i digitalizacją całej branży drukarskiej. Rewolucja przyszła co prawda po cichu, ale jej wpływ na branżę jest więcej niż znaczący.
Już nie jedziesz przez całe miasto albo pół Polski, by wydrukować ulotkę. W drukarni on-line zlecenie składasz przez Internet o dowolnej porze przez 24 godziny na dobę. Praktycznie bez wstawania zza biurka. Wystarczy kilka kliknięć w konfiguratorze i proces druku nabiera rozpędu.
Do wyboru masz kilkaset konfiguracji. Chcesz błysku na okładce? Jednym kliknięciem wybierasz lakier UV. Chcesz złota na wydruku? Wybierasz drukarnię online, która złoto na wydruku oferuje.
Z drukarnią on-line czujesz się bezpiecznie. Przesyłasz pliki, a system od razu sprawdza i poprawia ich parametry. Nie sterczysz w hali nocami, żeby sprawdzić efekt twojej pracy po wydruku. Wgrywasz pliki do aplikacji 3D Upload i od razu widzisz, jak materiały będą wyglądały w rzeczywistości.
Jeśli chcesz wysłać wydrukowane plakaty bezpośrednio do różnych lokalizacji, skorzystaj z usług Chroma.pl. W konfiguratorze wybierz opcję Multiwysyłka i wskaż odpowiednie adresy. 24 godziny wystarczą, by twoje zamówienie trafiło w ręce odbiorcy. Jeżeli zlecisz druk przed 18:00, gotowe materiały otrzymasz następnego dnia.
Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Porównaj ceny. W drukarni on-line jest zwyczajnie taniej. Może ten argument ostatecznie cię przekona? Uwierz – z drukiem on-line możesz więcej.